No bez przesady z tym "od samego początku" Ta scena pościgu jak na dzisiejsze czasy mocno "trąci myszką" i nie jest jakaś oszałamiająca.
Ale faktycznie z czasem temat się rozwija i napięcie rośnie.
Pomimo wielu przydługawych scen (i znów: "jak na dzisiejsze czasy") i zbyt nadymałego miłosnego wątku, wydarzenia na ekranie bezwiednie wciągają widza, aż do smakowitego zakończenia.
Film po prostu POWALA. Po tylu latach kapitalnie się ogląda. Widać kunszt Mistrza ... ech gdyby tak przy dzisiejszych możliwościach realizatorskich i technicznych, filmowcy potrafili jeszcze tak zakręcić akcję....
U mnie ma w pełni zasłużone 9/10, ale gdybym go oglądał te kilkadziesiąt lat wstecz na pewno miałby pełne 10/10.

:))) "trąci myszką" ?? to arcydzieło i ten termin sie go nie tyczy .dzisiaj 10/10 i to właśnie po upływie tylu lat kiedy wiem że nic przez ten czas nie powstało co przycmiło by ten piękny film! co do scen długich ...hm ..moim zdaniem krótkie sceny to problem dzisiejszych filmów gdzie niema czasu na ich przetrawienie (dzisiejsze filmy to fastfood) pzdr

"No bez przesady z tym "od samego początku" Ta scena pościgu jak na dzisiejsze czasy mocno "trąci myszką" i nie jest jakaś oszałamiająca"

A skąd niby bracia Wachowscy zaczerpnęli pomysł na scenę ucieczki Trinity po dachu, która ma miejsce na początku pierwszego "Matrixa"? Podobieństwa są widoczne jak na dłoni. Na Hitchcocku do dziś wzoruje się wielu reżyserów i pisanie, że scena pościgu po dachach wypadła w "Zawrocie głowy" słabo, jest co najmniej niestosowne.