Wyłamię się z dyskusji i napiszę osobny post ;P. Na samym początku, kiedy każdy z aktorów zaczął tłumaczyć swoje relacje do pozostałych, wystraszyłam się, że zamiast grać przegadają film, a potem się zaczęło: szybka akcja dziejąca się na kilku planach jednocześnie, namiętności (czyli coś, za co kocham francuskie kino), świetne ujęcia, które podnoszą napięcie oraz wielowątkowość. Chyba w najbliższym czasie znów sięgnę po klasykę, bo "Regułami gry" tylko podrażniłam podniebienie.